10 dni w Arabii Saudyjskiej

natmiot

Znasz kogoś kto był na bliskim wschodzie? Większość ludzi, którzy podróżują w tamtym kierunku udaje się głównie do Egiptu, Turcji, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, czasem Izraela czy Iranu. Znasz kogoś kto był w największym kraju bliskiego wschodu? W Arabii Saudyjskiej? Nie? Teraz już znasz. Ja byłem 🙂 W tym wpisie przedstawię moje 10 dni w Arabii Saudyjskiej.

Jeśli czytałeś o naszej autostopowej podróży do Brukseli to wiesz, że jeżdżę konno i przez 2 lata pracowałem w profesjonalnym ośrodku jeździeckim w Belgii. Dzięki temu i kilku szczęśliwym dla mnie zbiegom okoliczności wylądowałem na zawodach skokowych pod Rijadem, stolicą „Saudi”. Ale od początku…

Są 3 rzeczy, które wpadają do głowy po usłyszeniu hasła „Arabia Saudyjska”:

  1. Ropa naftowa, a co za tym idzie – gruby hajs;
  2. Ekstremizm religijny.
  3. Piekielny gorąc i ukrop;

Wszystkie 3 to prawda 😉

palmy

Gruby Hajs

Ku czci byłego króla Arabii Saudyjskiej, Abdullaha Bin Abdulaziza , w NOFA Equestrian Resort ok. 80 km od Rijadu był organizowany King Abdullah Show Jumping Festival. Była to kilkutygodniowa impreza jeździecka, głównie dla skoczków (piszę „była”, ponieważ ku mojemu zdziwieniu królowi Abdullahowi się umarło ponad rok temu i festiwal z wiadomych względów nie jest kontynuowany. Szczerze mówiąc dopiero teraz się o tym dowiedziałem. Tak jak i o tym, że tenże król został oznaczony Orderem Orła Białego). W pierwszych zawodach festiwalu startują jedynie członkowie tzw. „Arab League”, czyli jeźdźcy – jak sama nazwa wskazuje – z krajów arabskich. Ale zawody tam rozgrywane nie kończą się na tych kilku dniach rywalizacji. Są kontynuowane dalej, na wyższym poziomie (5*). Wielu znanych, doświadczonych i utytułowanych zawodników z całego świata zjeżdża się tam, aby walczyć o najwyższe pozycje, które gwarantują bardzo wysokie nagrody finansowe.

DSCI0340

Jeździec dla którego pracowałem pochodzi z Bahrajnu. To takie małe państwo-wyspa, znajduje się na wschodzie od Arabii Saudyjskiej. Dostał zaproszenie na te zawody, dlatego również postanowił się na nie wybrać.

fura

Ekstremizm religijny

Arabia Saudyjska to państwo typowo muzułmańskie. Restrykcyjnie przestrzegają Prawa Szariatu. Kobiety nie mogą podróżować same (bez męża, brata czy ojca), zakazane jest spożywanie alkoholu, a za kradzież można stracić rękę (to prawo akurat mi się podoba 😉 przestępczość w wielu krajach bliskiego wschodu jest niemal równa zeru).

Pracowałem w stajni mojego szefa jako luzak (po ang. groom, osoba opiekująca się końmi). Nie byłem jednak jedynym pracownikiem tam. Dzieliłem obowiązki między innymi z jednym małym meksykaninem, który nie mówił po angielsku, a także z Hiszpanką (z nią już mogłem się porozumieć 😉 ), która była główną osobą, która jeździła na zawody (z ang. show groom). Szczęściem w nieszczęściu jest to, że w krajach muzułmańskich zdecydowanie łatwiej żyje się mężczyznom, więc szefowi było bardziej na rękę zabrać mnie, niż Paulę. Takim o to sposobem zostałem oddelegowany do udania się w podróż 🙂

DSCI0314

Aby wjechać do Arabii Saudyjskiej konieczna jest wiza. Z tym też wiąże się ciekawa historia. Jako, że mój bahrajński szef został zaproszony na zawody, to dostaliśmy możliwość uzyskania przyspieszonej wizy. Pojechaliśmy więc do ambasady Arabii Saudyjskiej w Brukseli, aby te wizy odebrać. W pewnym momencie mój szef wyciągnął swojego smartphona i pokazał coś sekretarce w ambasadzie. Ta z dziwnym uśmiechem na ustach wzięła swój telefon i wykonała połączenie. Po chwili, już z całkowicie poważną miną, udała się do jakiegoś pomieszczenia z tyłu. Okazało się, że szefu pokazał jej na ekranie uwaga list polecający od…samego króla 😀 Taki prawdziwy, zeskanowany do pdfa i wysłany mailem 😉 Pracownica ambasady sprawdzała telefonicznie, czy to aby nie jest prawda. Okazało się, że jest 🙂 I tak o to, 2 dni przed odlotem, dostaliśmy wizy.

fura

Wiedziałeś, że konie też podróżują samolotami? Nasze leciały z Amsterdamu, gdzie mieści się największy punkt tranzytowy do przewozu zwierząt w Europie. Koszt przelotu jednego konia to kilka tysięcy euro (podróżują po 3 na tzw. paletach. Za jedną paletę płaciło się chyba 12 000 e, niezależnie od ilości koni).

Ja i mój szef wylatywaliśmy z lotniska w Brukseli, potem mieliśmy się przesiąść w Londynie, a dalej pozostało już tylko kilka dobrych godzin w powietrzu i lądowaliśmy w Rijadzie. Niestety, nasz lot do stolicy Anglii trochę się opóźnił, więc nie zdążyliśmy na nasz samolot do Arabii. Na szczęście po negocjacji z obsługą lotniska (a raczej manipulacją „Wie Pani co się stanie z naszymi końmi, jeśli nie odbierzemy ich w Rijadzie?!” 😀 ) polecieliśmy innymi liniami lotniczymi (British Airways, powrót Saudi Arabian Airlines).

Warto nadmienić, że przy tych dwóch połączeniach lotniczych miałem chyba największego pecha w historii. Mój bagaż rejestrowany (gdzie miałem wszystkie ubrania, bieliznę, sprzęt jeździecki) zaginął. W obie strony, czyli 2 razy 🙂 Znacie inny taki przypadek? Dajcie znać w komentarzu.

DSCI0343

Piekielny gorąc

Na stołeczne lotnisko dolatywaliśmy w godzinach wieczornych. Nie okłamię Cię jeśli napiszę, że panuje tam nieprzyjemna atmosfera. Uzbrojeni żołnierze, nieufna obsługa, dużo papierologii – to nie sprzyja dobremu pierwszemu wrażeniu. Natomiast moje nastawienie zmieniło się o 180 stopni kiedy tylko wyszedłem z terminalu.

12
Czas na konkurs! 🙂 Kto pierwszy napisze w komentarzu co to za maszyna i do czego dokładnie służy dostanie od nas pocztówkę prosto z Gruzji! Czas start 🙂

To był początek kwietnia. W Belgii było chłodno i padało. W sumie to dopadało mnie już po-zimowe zmęczenie. Fantastyczna temperatura po wyjściu z lotniska była dla mnie zbawienna. W nocy oscylowała w okolicach 20*C, w ciągu dnia koło 30. To była bardzo miła odmiana względem europejskiego klimatu o tej porze roku.

DSCI0389

Tak o to zaczęło się moje 10 dni w Arabii Saudyjskiej.

Niestety, nie był to typowo podróżniczy wyjazd. Właściwie był to służbowy wyjazd. Minusem mojego ówczesnego zawodu było to, że praktycznie nie miałem takiego zwykłego „wolnego czasu”. Zajmowanie się końmi wiąże się z bardzo częstym sprawdzaniem stanu zwierząt, regularnym karmieniem, ciągłymi obowiązkami. Może nie miałem bardzo dużo pracy na głowie (tylko 2 konie do opieki), natomiast nie mogłem opuścić ośrodka na dłuższy czas.

Pierwszą noc spędziliśmy w hotelu, ponieważ woleliśmy nie podróżować nocą. Rano zjedliśmy pyszne śniadanie, bo czym taksówką (ceny paliwa w tym kraju są śmiesznie niskie, 38 groszy za litr!) ruszyliśmy do NOFA’y.

DSCI0338

NOFA

Byłeś kiedyś w tzw. wiosce olimpijskiej? Nie? Ja też nie. Ale jestem pewny, że wygląda podobnie do tego miejsca 😀 Cały ośrodek jest otoczony MUREM, którego łączna długość przekracza 17 kilometrów! Jeśli zwiedzałeś kiedyś w Polsce jakąś stadninę, np. Koni Arabskich w Janowie Podlaskim to wiedz, że tych dwóch miejsc nawet nie da się porównać. Pracuje tam ponad 700 osób: stajenni, sprzątaczki, kucharze. Mają ok. 40 stajni, wiele wybiegów, karuzeli dla koni, kilka torów wyścigowych, budynków mieszkalnych, a także…basenów.

A tak codziennie został oporządzany mój pokój :)

A tak codziennie był oporządzany mój pokój 🙂 Tej wody ze stolika też nie kupowałem.

Oprócz typowo jeździeckiej części są jeszcze 2, które niemniej mnie zaskoczyły. Safari oraz afrykańska wioska.

Safari oznaczało takie zoo dla afrykańskich zwierząt, ale w bardziej naturalnych warunkach. Mieli tam żyrafy, dzikie koty, nosorożca. Wyglądało to naprawdę ciekawie, z typowo arabskim rozmachem.

10

7

DSCI0423

A tak wyglądał samochód po spotkaniu z jedną…gazelą 😉

Afrykańska wiosna mocno mną wstrząsnęła. Była to część ośrodka stylizowana na styl czarnego lądu, zbudowana w 100% z produktów pochodzenia afrykańskiego! Każda jedna deska jest stamtąd przywieziona! Szok. Bardzo fajne bungalowy, małe baseniki, sala jadalna. Zresztą, sami zobaczcie 🙂

DSCI0424
DSCI0441
DSCI0431


DSCI0414
11

Atmosfera

Tak jak wspominałem ogólna atmosfera w tym kraju jest dosyć…specyficzna. Spotkałem się z kilkoma jej przykładami podczas mojego pobytu.

Oczywistym jest, że większość kobiet nosi okrycia ciała (np. burki), ale zauważyłem pewne wyjątki w mieście. Okazało się, że bez specjalnego odzienia chodzą niektóre Europejki, a także tzw. „szejki”. Pewnie słyszałeś kto to szejk, a szejka to damska wersja tego pierwszego. A wiesz kogo nazywają szejkami? To członkowie rodziny królewskiej, nawet tej dosyć dalekiej, „wujek ciotki brata”. Mój były jeździec z Bahrajnu jest szejkiem 🙂 (kolejna ciekawostka, mówi się „szech”, a nie szejk). Natomiast na członków rodziny królewskiej w Arabii Saudyjskiej mówi się „prince” (czyt. prins). To wszystko trochę skomplikowane, ale z pewnością ogarniesz.

W samym ośrodku widziałem niewiele kobiet, głównie Europejki. Jedyną, która chodziła normalnie ubrana była Finka, luzaczka jeźdźca właśnie z kraju gospodarza imprezy, notabene krewnego króla 🙂

1

Kolejna sytuacja dotyczyła mnie. Może nie było niebezpiecznie, ale czułem pewien… dyskomfort. Jedną z niewielu kobiet, z którymi miałem tam kontakt była biała reporterka, które poprosiła mnie o kilka zdjęć z jednym z naszych koni. Na następny dzień spotkałem ją także podczas samych zawodów i odruchowo uśmiechnąłem się. Po chwili poczułem kilka nieprzychylnych wzroków ze strony „tubylców” pracujących w ośrodku. To nie było fajne.

Ostatnia sprawa jest zasłyszana, ale z pewnego źródła (potwierdzone info 😀 ). Ktoś z pracowników ośrodka poprosił jakąś kobietę o numer telefonu, ta zaś zadzwoniła po policję, która zabrała lowelasa na komisariat. Tak się kończy podryw w Arabii Saudyjskiej 😉

DSCI0294

Ogólne wrażenia

Pomimo kilku nieciekawych incydentów ten wyjazd uważam za bardzo udany. Odpocząłem, pierwszy raz miałem okazję zobaczyć arabski kraj, naładowałem energię na długi czas. To państwo powoli się zmienia. Wiedziałeś, że kobiety uzyskały prawo głosu w wyborach? Niestety, nie miałem możliwości zobaczyć tam zbyt wiele, co bardzo mnie do tej pory boli, natomiast mam nadzieję, że kiedyś nadejdzie czas, gdy będziemy mogli swobodnie wjeżdżać do tego kraju i moje 10 dni w Arabii Saudyjskiej będzie wyglądało kompletnie inaczej.

Grzegorz Górzyński