Często jak podróżuje, mam tak, że chciałbym poznać znaczenie zabytku na który patrzę. To pragnienie jednak nie pojawiło się znikąd. Nie raz zdarzało mi się, że w podróży brakowało czasu, aby wszystko zobaczyć.
Przygotowywałem wtedy dobre buty i leciałem w trasę. Brałem mapę i „skakałem” po miejscach. Zdjęcia pojawiały się w aparacie szybciej, niż zdjęcia u nastolatki na snapchacie. Dzięki temu, kiedy wróciłem z podróży mogłem się pochwalić znajomym jak wiele zobaczyłem w odwiedzonym mieście.
– Widzicie – wszystko obfotografowałem! Nawet zrobiłem zdjęcie tej ładne płytce!
Często jednak padało pytanie, co jest tam napisane i co to znaczy, a ja nie miałem większego pojęcia co powiedzieć…
W końcu zdałem sobie wtedy sprawę, że w podróżowaniu nie chodzi tylko o liczbę odwiedzonych miejsc i zrobionych zdjęć. Chodzi o poznanie smaku danego miejsca. Zatrzymaniu się w miejscu, zamknięciu oczu i posłuchaniu jak brzmi cichy szept miasta do którego trafiłem. Poznaniu historii ulicy, którą właśnie idę. A może tędy, kiedyś dawno temu szedł cesarz Austro-Węgier? Kto wie.
Najgorzej jest jednak, kiedy codziennie przechodzimy koło tego samego miejsca i nie wiemy czym jest. Dlaczego tutaj to się znalazło i jaka jest historia tego miejsca i ludzi, którzy tu byli. Dlatego dzielę się z Wami trzema krótkimi i mniej znanymi legendami na temat Krakowa i Kazimierza 🙂
Legenda o cmentarzu na ulicy Szerokiej
Na skraju ulicy Szerokiej znajduje się ogrodzone miejsce, na którym kiedyś znajdował się dawny żydowski cmentarz. Legenda opowiada, że pochowano tam Żydów, którzy zapomnieli o Bożych przykazaniach.
Dawno temu na Kazimierzu żyła biedna sierota Chana oraz w sąsiednim domu zakochany w niej Dawid. Kiedy Dawid skończył 18 lat namówił ojca, by w jego imieniu poprosił o rękę Chany (jak to za dawnych czasów czyniono). Obie rodziny się zgodziły na ożenek, a ślub wyznaczono na piątek, przed rozpoczęciem szabatu.
Co ważne, w sam szabat nie wolno urządzać ślubu ani wesela, bo ten dzień w całości poświęcony jest Bogu. Niestety młoda para nie przestrzegała tego nakazu i bawiła się w najlepsze.
Rabin Mojżesz Isserles zwany Remu wychodził do nich z pobliskiej synagogi aż trzy razy, by ich upominać. Jednak Ci nie słuchali rabina i bawili się dalej. Wtedy Bóg objawił swój gniew i sprowadził burzę z piorunami, która pozbawiła życia Chan i Dawida wraz ze wszyskimi gośćmi weselnymi.
Na tym o to miejscu postanowiono zbudować cmentarz żydowski.
Legenda o Dzwonie Zygmunta
Pewnego razu w Krakowie żył sobie chłopiec o imieniu Staś. Ojcem jego był znany powszechnie rzeźbiarz, który miał swój warsztat u stóp Wawelu.
Pewnego razu Staś wraz z kolegami postanowili wspiąć się na wieżę Wawelską, by móc pooglądać Dzwon Zygmunta. Gdy wyszli na górę uczepili się sznura i rozkołysali dzwon. Natychmiast przybiegli duchowni. Sprowadzili na dół chłopców i zapytali się czyj to był pomysł. Bez cienia strachu do winy przyznał się Staś.
Następnie Biskup powiedział do małego chłopca:
-Musisz zasłużyć na to, by Zygmunt dla ciebie zadzwonił, chłopcze.
-Zasłużę na to – odparł Staś.
Po latach okazało się to prawdą, bowiem chłopcem okazał się Stanisław Wyspiański – wybitny polski artysta. Kiedy zmarł w 1907 roku żegnało go bicie Dzwonu Zygmunta.
Legenda o sadzawce św. Stanisława
Na dziedzińcu Klasztoru na Skałce znajduje się sadzawka św. Stanisława zwana też inaczej Kropielnicą Polską. Na środku stoi barokowa figura biskupa, z pierwszej połowy XVIII wieku.
Legenda mówi, że do dawnej sadzawki zostało wrzucone ciało św. Stanisława i przez 3 dni pilnowały go orły. Wtedy też rozpoczęła się sława wody z tej źródła. Miała mieć właściwości uzdrawiające – w szczególności dla skóry i oczu.
Wiara w jej moc przetrwała, aż do dziś! Przybywają tu pielgrzymi z całej Polski, by doświadczyć łaski uzdrowienia.
To tylko 3 legendy o Krakowie. Jest ich dużo więcej! Może znacie te mniej znane którymi chcielibyście się podzielić? 🙂