Dziś przedstawię Wam mój tydzień na Teneryfie.
Tuż po maturze wyjechałem pracować do Belgii, żeby spełnić się w moim hobby (jeździe konnej), poznać profesjonalny świat jeździecki od podszewki, a także zarobić trochę pieniędzy na studia. W 2013, po przepracowanym całym roku wróciłem na jakiś czas do Polski. W tym czasie zdecydowałem się też pojechać na wakacje. Padło na Wyspy Kanaryjskie. Przedstawiam Wam mój tydzień na Teneryfie 🙂
Przygotowania
Okres w moim życiu, który opisuję w tym wpisie nie należy do tych mocno podróżniczych. Wtedy bałem się jeszcze podróżować autostopem, planowałem każdą godzinę wyprawy i ze stresu nie mogłem spać dzień przed. Zdecydowałem się więc jechać na wycieczkę z jednym z biur podróży. Na Teneryfę wybrałem się razem z moją starszą siostrą.
Wybraliśmy największą z wyspę archipelagu, ponieważ ma najwięcej do zaoferowania, jest bardzo różnorodna oraz stosunkowo łatwo się na nią dostać.
Zanim wylecieliśmy z portu lotniczego w Katowicach zrobiłem plan na kilka najbliższych dni, abyśmy nie ominęli żadnego miejsca wartego zobaczenia. Z jednej strony możesz powiedzieć, że to mało spontaniczne, ale z innego punktu widzenia potem nie żałuje się rzeczy, których ze względu na brak przygotowania nie obejrzeliśmy.
Nie lubię leżeć na plaży. Opalanie się to mój wróg. Wiesz, że Teneryfa dzieli na na 2 strefy klimatyczne? (chłodniejszą i bardziej zachmurzoną północ oraz suche i gorące południe) Z tego względu wybraliśmy tę pierwszą opcję. Masz hotel mieścił się w Puerto de la Cruz, na północy wyspy.Jeśli ktoś chce się dużo opalać – polecam południe, okolice Los Cristianos – Las Americas.
Tydzień na Teneryfie – Dzień 1
Tak jak wspominałem wylatywaliśmy z Katowic. Przylecieliśmy na lotnisko Reina Sofia, na południu wyspy, skąd zostaliśmy przetransportowani autobusem do hotelu w Puerto.
Chwila na rozpakowanie, lunch, spacer po deptaku i obczajanie plaży (która niestety okazała się mocno kamienista i zbyt niebezpieczna – moim zdaniem – do kąpieli). Popływaliśmy trochę w kompleksie basenowym Lago Martianez (pływa się w słonej wodzie 🙂 ).
Tydzień na Teneryfie – Dzień 2
Pani rezydentka ustaliła spotkanie na godzinę 13, a więc nie bardzo mieliśmy się możliwość wybrać gdzieś dalej. Rano pochodziliśmy po Puerto, poczuliśmy hiszpański klimat wędrując trochę dalej od turystycznego zgiełku.
Po wysłuchaniu miłej pani z biura turystycznego zdecydowaliśmy się pojechać autobusem do stolicy Teneryfy, Santa Cruz, oddalonej ok. 30 min jazdy od naszego miejsca zamieszkania.
Komunikacja miejska jest tam bardzo dobrze rozwinięta, da się w miarę sprawnie dostać w prawie każde miejsce na wyspie, nie jest też bardzo drogo.
Sama stolica ma niewiele to zaoferowania. Może to my nie wiedzieliśmy gdzie iść, ale wynudziliśmy się trochę, nawet port, na który liczyliśmy, był zamknięty.
Tydzień na Teneryfie – Dzień 3
U rezydentki zakupiliśmy 2 „Twin Tickety” – bilet upoważniający do wstępu do dwóch parków – Loro Parque i Siam Parku. W tym dniu wybraliśmy się do Loro.
Loro Parque znajduje się w Puerto de la cruz, więc nie mieliśmy zbyt daleko. Dojechaliśmy do niego darmową kolejką, która odjeżdża z przystanku na przeciwko McDonald’s
Park jest niesamowity, bardzo zadbany, z piękną roślinnością. Zwierzęta też wyglądały na zadowolone, choć wg mnie wybiegi mogłyby być trochę większe.
Zobaczyliśmy wszystkie pokazy:
Loro Show – pokaz papug. Bardzo mi się podobał, zabawny, ptaki latały wokół ludzi, kolorowo i fajnie, szczególnie dla dzieci. No i w pomieszczeniu, pod dachem.
Pokaz delfinów – zrobił na mnie ogromne wrażenie! Najfajniejszy ze wszystkich. Świetne sztuczki, genialna interakcja zwierząt z trenerami, super!
Pokaz orek – po delfinach byłem bardzo nastawiony na orki. Troszkę się zawiodłem – było ok, ale bez szału. Świetne było ochlapywanie publiczności przez orki
Lwy morskie – Fajne, szkoda tylko że trenerzy z nimi nie pływali. No i basen trochę mały.
Zwiedzenie parku zajęło nam jakieś 5 godzin (baaaardzo spokojnym tempem). Resztę dnia obijaliśmy się na basenie.
Pewnie znajdzie się ktoś, kto powie – “Parki rozrywki to nie miejsce dla zwierząt, to okrutne, że płaciłeś za oglądanie tego!”. Częściowo się zgodzę, ale to nie temat na tę dyskusję.
Tydzień na Teneryfie – Dzień 4
Nasz tydzień na Teneryfie na szczęście jeszcze się nie kończył. Wiedziałeś, że najwyższy szczyt Hiszpanii znajduje się właśnie na Teneryfie? Chodzi o wulkan El Teide. Postanowiliśmy udać się na fakultatywną wycieczkę w to miejsce.
Zbiórka koło 8 i wyjazd autobusem na wulkan. Wjazd kolejką (niestety, dodatkowo płatne…) na wysokość 3500 m. Widoki piękne, widać inne wyspy. Jeśli chce się wjechać na samą górę trzeba załatwić sobie ok. miesiąc przed wyjazdem specjalne pozwolenie. My pomyśleliśmy o tym za późno i nie daliśmy rady.
Dalej objazd wyspy krętymi dróżkami, kilka punktów widokowych, zagłębie turystów Los Cristianos, potem klify Los Gigantes, degustacja win i innych trunków w Icod de los Vinos oraz fotki z Drago (endemiczną draceną).
Tydzień na Teneryfie – Dzień 5
W tym dniu pojechaliśmy do wioski Masca. Chcieliśmy się tam wybrać także z wycieczką, ale nie uzbierała się wystarczająca liczba chętnych (jak się później okazało, całe szczęście!).
Dojazd do Santiago del Teide autobusem, potem busikiem do samej wioski, malowniczo położonej w górskim kanionie. Potem 2,5 godzinny spacer wąwozem i dojście do oceanu, gdzie czekając na statek, popływaliśmy chwilę. Motorówka zabrała nas na wybrzeże Los Gigantes, gdzie mogliśmy obejrzeć z bliska 600 metrowe klify, stamtąd, dosyć zmęczeni, wróciliśmy do hotelu.
Wypad do Masca’i to MUST SEE! Cudowne miejsce, piękne widoki. Trasa nie jest bardzo wymagająca, polecam każdemu!
Tydzień na Teneryfie – Dzień 6
Siam Park! Druga część Twin Ticketu. Ogromny park wodny, mnóstwo zjeżdżalni, o różnym poziomie trudności. Mieliśmy czas od 10 do 17. Dałem radę zjechać ze wszystkich większych zjeżdżalni, przydałoby się kilka godzin więcej. Warto tam przyjechać poza sezonem! Czasami na przejazd czekałem 45 minut…
Tydzień na Teneryfie – Dzień 7
Tak się złożyło, że nie mieliśmy planu na ten dzień, ale wieczorem dnia szóstego wykombinowałem krótką wycieczkę.
Tradycyjnie autobusem dojechaliśmy do Los Cristianos, skąd taksówką udaliśmy się do Monkey Parku. Niewielkie zoo dla małpek, nie tak często odwiedzane przez turystów, gdzie mogliśmy wchodzić do klatek zwierzaków, brać je na ręce czy nawet karmić! Oczywiście nie wszystkie rodzaje małp, te spokojne (np. lemury), a także papugi. Świetna zabawa, bardzo mi się tam podobało!
Dalej także korzystając z taksówki udaliśmy się do Jungle Parku. Coś jak Loro Parque, tylko mniej popularny. Nie było to nasze ulubione miejsce na wyspie. Park zaniedbany, brudno, brzydko pachnie, wszędzie ptasie odchody na chodnikach, ptaki uwiązane za nogi do jakiś kołków, klatki brudne…Można się tam wybrać, jeśli nie było się wcześniej w Loro – wtedy wrażenie powinno być lepsze. Dobrym punktem programu był pokaz ptaków drapieżnych (z których podobno Jungle słynie), a także możliwość obejrzenia białych tygrysów czy lwów.
Tydzień na Teneryfie – Dzień 8
Pakowanie, sprzątanie, lunch na mieście (krewetki!), ogarnianie zdjęć Wylot z lotniska o 0:15.
Szukasz noclegu na Teneryfie? Serdecznie polecam Ci AirBnb. Jest to platforma, dzięki której możesz znaleźć komfortowy nocleg w lokalnym stylu, np. w… mieszkaniu lokalnego gospodarza! 🙂 Przez Airbnb możesz wynająć od kogoś dom, mieszkanie, apartament i dzięki temu zostać w mieście, w domowych warunkach, często w bardzo dobrych cenach i do tego z „lokalsem” pod ręką, który pomoże przy znalezieniu dobrego jedzenia czy świetnego miejsca na piwo. Polecam, korzystałem wielokrotnie, m.in. w Zadarze, Tel Avivie czy na Gran Canarii 🙂
Jeśli do rejestracji użyjesz tego linka: bit.ly/ZniżkaAirBnB to otrzymasz 10% zniżki na pierwszą rezerwację, a ja 75zł, jeśli opłacisz swoją pierwszą rezerwację. Win-win 🙂 Zachęcam Cię więc do sprawdzenia AirBnb!
Co zjeść na Teneryfie?
Jak mogliście przeczytać tym razem mieliśmy wykupiony cały pobyt, co łączy się też z jedzeniem w hotelu. Przez nasz tydzień na Teneryfie jedliśmy mnóstwo pyszności. Serio, jedliśmy mnóstwo 😀 Pyszne ryby, owoce morza, desery. Fajny jest też lokalny specjał – papas arrugadas , czyli małe ziemniaczki gotowane w morskiej wodzie. Są przepyszne!
Było cudownie spędzić ten tydzień na Teneryfie! Polecam. Piękne widoki, ciekawe zmiany klimatyczne, dużo ciekawych miejsc do zwiedzania, każdy znajdzie coś dla siebie. Warto tam jechać, chociaż teraz wybrałbym się tam bez biura podróży 🙂